Header image Hej, Hej Rybacy!
Strona byłych studentów Wydziału Rybactwa Morskiego
Gadulec - forum Rybaków i Sympatyków
      Strona główna : : Galeria : : Forum
Teraz jest Pt mar 29, 2024 12:08 pm

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 2 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: So paź 11, 2008 5:30 pm 
Offline
Autor TRiS
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N wrz 28, 2008 11:43 am
Posty: 369
Lokalizacja: Szczecin
.


Wczasy 2008


Te całuski dla kotki-dachowca Kasi /raczej Kasi znalezionej wraz z dwoma kotkami-kłębuszkami w śmietniku, zapakowanych w reklamówce/ przez kogoś myślącego, że taki ,,człowiek to brzmi dumnie,, oraz ściskanie łapki Sajdze pamiętam jak przez mgłę. Bo zdenerwowaliśmy się tą naszą zwierzyną, której wstęp był wzbroniony do 0środka Kempingowego i należało nasze ,,ukochane pupilki,, odwieść do domu. Więc rzekłam:
- Siadajcie wszyscy, kierowca Jarek czy Dana – ktoś z was nie pije, a ja mam ,,flaszkę,, niemieckiej /mój prezent od córki Margarethe / wódki, a właściwie jakiegoś pysznego słodkiego koktajlu i parę piwek. Pijemy!!!
Mój ślubny od razu odżegnał się od jakiegokolwiek alkoholu, Jarek miał robić za kierowcę, więc, że , ,,do tanga trzeba dwojga,, zostałyśmy my dwie – Dana i ja. I tak sobie pozwoliłyśmy. Słodkość została tylko trochę wypita, a na stoliku pojawiła się jakaś nie wiem Pieprzowa czy inna wódeczność.
0budziłam się na tapczanie, ciemno, cisza … Co ja narobiłam, jak się ludziom na oczy pokażę? 0kazało się, że wypiłam czy wypiłyśmy ciut, ciut za dużo, ja poszłam spać, Majeczka i jej dziadek Tadek też a Dana, Jarek, Kasia i Sajga odjechali do domu do Szczecina. Ja Kobieta czułam się tak żle że największemu wrogowi nie życzę. Rano o 7.30 obudziłam Maję i Tadeusza na śniadanie, sama poszłam pod prysznic.Przerażona byłam jak mysz pod miotłą. Kąpiel nieco mnie orzeźwiła, okryłam się dużym ręcznikiem i wróciłam do domku kempingowego.
Moja rodzina się już ubrała. Maja szczęśliwa jak szczygiełek tylko Tadeusz milczący i chmurny jak burza gradowa. – Jak ty wyglądasz okryta tym ręcznikiem, co to podomki nie masz? Faktycznie, jedną reklamówkę z moimi dwiema podomkami mój Tadziu zapomniał zapakować do samochodu. Ponieważ najlepszą bronią jest atak, przeto spytałam:
- Gdzie jest moja czerwona reklamówka. Ja jestem ,,goła i niewesoła,, - wyjęczałam. Mój ślubny spojrzał na mnie i zakomenderował: - Po śniadaniu idziemy po osobiste zakupy dla babci – powiedział do Maji . Zmiękł chłopina i po krzyku. Mając psychicznego kaca spytałam się Majeczki. – 0 której twoi rodzice wyjechali? Trochę posiedzieliście, ja się pobawiłam, pożegnaliśmy się z rodzicami i poszliśmy spać. Tylko dlaczego płakałaś? No, skoro wszystko w porządku więc powiedziałam do Mai: bo żal mi było Kasi, która była zmęczona.
Stołówka w ,,Rzemyku,,. Jedzenie – pycha. Tylko, że ja siedziałam smętna, na jedzenie tylko spojrzałam, wypiłam herbatę z cytryną i dziękuję państwu, żołądek mnie boli. Poczekałam na ,moich krewniaków – wnuczkę i męża przed budynkiem. – 0mamy mam czy jak – zadałam sobie pytanie. W 0środku Rzemieślniczym z dniem 1 lipca przebywały osoby niepełnosprawne. Był to turnus dla osób niepełnosprawnych. Starsi, młodsi i najmłodsi – dzieci. Byłam nimi zachwycona. Dzieci kłaniały się, przytulały , starsi także przedstawiali się. Maję zagadnęła dziewczynka może od niej starsza o 4-5 lat. Przywitała się z Mają, przedstawiła, pobiegły na huśtawki i bawiły się. Nikt na nikogo nie zwracał uwagi, rozmawiano zwyczajnie, zawieraliśmy nowe znajomości. Koleżanka Majeczki cały czas gdy przychodziliśmy na posiłek czekała na Maję. Co prawda każdy miał inny stolik jednak przyjaźń przez dwa tygodnie trwała.
Poszliśmy do Centrum Międzywodzia po osobiste sprawunki. Płakać mi się chciało, człowiek nie przyzwyczajony do wódeczności a zwłaszcza na noc. Słońce jak na złość nie tylko paliło, lecz prażyło, uwzięło się na takich męczenników jak ja. Maja miała już dość – idziemy i idziemy a gdzie to Międzywodzie? – pytała. No zaraz, za chwilę. Ja z każdą chwilą czułam się lepiej, mój ślubny odzyskał humor. Gdy doszliśmy do centrum i zobaczyliśmy ceny – ręce nam opadły. Byle jaka szmatka przypominająca strój kąpielowy czy podomkę kosztowała majątek. Za to co kupiłam zapłaciłam cenę jak w najlepszym butiku – suma ogromna. Gdzie tutaj jest bank, gdy zabraknie kasy trzeba z banku pobrać. Jak na razie kupiłam za horrendalną cenę jakaś kieckę zamiast podomki, jakiś kapelusz na głowę przypominający talerz do zupy o kostiumie kąpielowym nie wspomnę, bo ani razu się w nim nie zaprezentowałam. W tym co kupiłam można było się pokazać w ciemną noc a nie przy świetle dziennym. Co straciłam, to straciłam – trudno, żyje się raz…
- Jak wracamy, przez plaże czy drogą, inaczej szosą, gdzie jest niezbyt bezpiecznie, bo tam jest ścieżka rowerowa, a z rowerzystami to nigdy nie wiadomo, Mają humor, czy nie?
- 0czywiście plażą!!! – zgodnie wykrzyknęliśmy.
I poszliśmy głównym wejściem na plaże, skąd prosto do domków kempingowych. My, ubrani w spodnie, Maja w dżinsach, ja w ciemnych, Tadeusz także jak tubylec. Na plaży tłum postaci. Zejść schodami ciężko, bo wszyscy biegli na plażę, jednak gdy zeszliśmy na piasek – przerażenie. Jak tu przejść przez ten tłum nagich, półnagich, ćwierć nagich pań i panów. Tłuszczyki się wylewały ze strojów kąpielowych pań jak i panów. Natomiast plażowicze patrzyli na nas także jak na cudaków. Zapięci prawie po szyję aż w dół, buty na nogach. Skrępowani poszliśmy kawałek, jednak nie wytrzymaliśmy tych uśmieszków, przygaduszek ,,czy państwu nie za zimno,,. I powoli zaczęliśmy zdejmować odzienie. Zanim doszliśmy do naszego mostku i schodów nie różniliśmy się od innych. Nie było się czego krępować tej rewii mody plażowej, bo była ona różna. Biały strój, czarny, czerwony – od kolorów oczy bolały. Wchodząc do naszego 0środka Wczasowego stwierdziliśmy, że jesteśmy już czerwoni jak Indianie.
Potem obiad i znów na plażę. Ile uciechy, ile radości, krzyków, piłka, domki a nawet tunele z piasku. Głowa przestała boleć, humor wrócił, osoby bardzo uprzejme, dzieci mokre, co chwilę trzeba je było przebierać, suszyć. Po kolacji znów frajda. Dzieci na rowerkach, gry – tenis stołowy, kometki, a co najważniejsze ciepły wieczór, pogodny. Gdy nastała ciemna noc – dzieci do łóżka, niektórzy zmęczeni upałem starsi także. . Nagle – brzęk gitary i ciepły męski głos śpiewający zapomniane piosenki. Zamiast ognisk świece i lampki . Nikt nie miał kłopotu ze snem natomiast z rannym wstawaniem to moja rodzinka – Maja i Tadeusz mieli ogromny problem. Nie było najgorzej – bo śniadanie o 9-tej, więc jakoś zdążali.
Drugi dzień i po śniadaniu telefon – Kasia kotka-dachowiec zaginęła … Była w domu u Dany razem z jej dwoma kotami i Sajgą i nie ma… Dana i Jarek mieli przyjechać na weekend zostawiając zwierzaki pod opieką znajomych. Jednak Kasi nie ma… Rozpacz … Kasi nie ma….
/c,d,nastąpi/

Maria Czech Sobczak


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt paź 17, 2008 9:45 pm 
Offline
Autor TRiS
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N wrz 28, 2008 11:43 am
Posty: 369
Lokalizacja: Szczecin
Wczasy 2008 - część 3

Kasia zaginęła... Dla mnie ten najmilszy dachowiec jest całym światem. Przez Kasię ociągam się z wyjazdami, ze spotkaniami z przyjaciółmi. Gdy widzę jej smutną minkę szykując się do wyjścia i miauczenie jak mały kociaczek - zostaję w domu.
- Jak to Kasi nie ma, coście z nią zrobili? – pytam zaniepokojona
- Przywieźliśmy mamo i Kasię i Sajgę, była w domu razem z naszymi kotami (Dana ma
oprócz charta Sajgi, dwa koty, Kiciorka - 13 lat, i Szariczkę - 11 lat, którą ktoś im maleńką
pod drzwi przyniósł.). Była przecież, nawet trochę zjadła a teraz, teraz jej nie ma –
rozpaczała Dana.
- Jadę do Szczecina, może pod domem siedzi – zdecydowałam.
- Nie ma jej, byłam tam, wywiesiłam ogłoszenie. Wołaj proszę, mamuś, głośno do telefonu,
przełączę na głośnomówiący - prosiła Dana.
Krzyczałam aż mi gardło odmówiło współpracy. Niech szukają, skoro ją zgubili, przecież ja mam wnuczkę Maję i cały bagaż spraw na głowie.
- Idziemy na plażę - warknęłam do mojego ślubnego. 0tworzył usta, ale widząc moją minę nie
odezwał się. Poszliśmy na plażę - parawan, koc, ręczniki - a tu gorąco. Przepyszna pogoda. Maja pobiegła bawić się z dziećmi, ja się walnęłam na koc a mój Tadeusz siedział i pilnując
wnuczkę spoglądał w daleką, siną dal.
- Nie, nie mogę uleżeć, idę się przejść - oznajmiłam. Sama, a ty pilnuj Maję -. Poszłam wzdłuż Bałtyku. Przypomniałam sobie ,,nie ma już granic,”. Do niedawna byłoby: ,,proszę zawrócić,” teraz jednak szłam i spoglądałam już nie jako ,,tekstylna”, lecz plażowiczka na szczęśliwych wczasowiczów. Co chwilę spotykałam panów z psami. Jeden czarny pies, podobny do nieodżałowanego Brutusa przynosił z wody duży kij. - Taka rozróba jak Brutus. Pamiętam jak parę lat temu tak szalał, pływał i już go nie ma.
- Widzi pani jaki silny jest mój pies - zagadnął mnie jegomość z wydatnym brzuszkiem.
- To państwo mogą trzymać zwierzęta w ośrodku? - nie kryłam zdumienia.
- 0czywiście, mamy obok was ten murowany, nowy ośrodek. Wie pani te piękne domki,
piętrowe. Przywieźliśmy ze sobą psy, koty, myszki, co kto chciał.
- Bo wie pan, myśmy też przywieźli tylko, że nasze zwierzęta odesłano do domu.
- Widziałem - powiedział pan - przykre, ale trudno. Jak nie można to nie można – dodał.
- Dobrze panu mówić - zdenerwowałam się.
- Zginęła nam ta śliczna dachowica choć miała obróżkę z dzwoneczkiem. Nie ma jej w domu,
szukają i płaczą – dodałam.
- Żal mi, proszę pani. Znam też taki przypadek, że zginął kot i znaleźli go malując
mieszkanie. Nieżywego, tylko szczątki z niego zostały - dobił mnie facet tymi słowami.
- Niech pani nie płacze, chodź Kuba idziemy się z panią trochę przejść. Pochodziliśmy,
popłakałam trochę, pożegnałam Pana i w pędy do ośrodka, do telefonu. Kasi nie ma.


Góra
 Zobacz profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 2 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
 cron

Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL
Wsparcie techniczne KrudIT Usługi Informatyczne
[ Time : 0.015s | 13 Queries | GZIP : Off ]