Header image Hej, Hej Rybacy!
Strona byłych studentów Wydziału Rybactwa Morskiego
Gadulec - forum Rybaków i Sympatyków
      Strona główna : : Galeria : : Forum
Teraz jest Cz mar 28, 2024 4:32 pm

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: So lis 08, 2008 4:01 pm 
Offline
Autor TRiS
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N wrz 28, 2008 11:43 am
Posty: 369
Lokalizacja: Szczecin
BOGUSŁAW BORYSOWICZ – FASCYNACJA RYBOŁÓWSTWEM MORSKIM - cz.3

Do NRD udali się przedstawiciele przedsiębiorstwa, kierownik Wydziału Połowów Eugeniusz Lokajczyk, dyrektor techniczny Zdzisław Jobell. Niewiadomy los sześciu ludzi: kapitana Mariana Formeli, I mechanika Klemensa Kitowskiego , II mechanika Ignacego Tworzydło, st. rybaka Józefa Korgiela, rybaka Antoniego Rybarczyka, pom.kucharza Eugeniusza Witkowskiego. I oficer znajduje się w Bremenhaven”.
Po ostatnich słowach komunikatu wśród wszystkich załóg zapanowało ogromne przygnębienie. Tam w Skagerraku zginęli ich koledzy. Nadzieja na możliwość znalezienia żywych zaginionych w tym momencie rozbiła się, jak fala o skalisty brzeg.
Przeszło dwie doby trwały poszukiwania. Już żadnej nadziei. Morze pochłonęło swoją ofiarę. Dlaczego?
29.07. o godz.22.00 LT odwołano akcję ratowniczą naszych jednostek. Tragedia stała się faktem. „Mazurek” leżał na głębokości trzydziestu metrów . Niewątpliwie krył tajemnicę zatonięcia. Uratowani, po minięciu szoku, w ogniu zadawanych setek pytań przez przedstawicieli instytucji, urzędów, prasy, radia itp. Niewiele wnieśli nowego. Każdy inaczej interpretował następujące po sobie wydarzenia tego pamiętnego dnia. Z gąszczu wypowiedzi można było wychwycić to, co miało istotny sens. Tworzyło to względnie logiczną całość, obraz prawdopodobieństwa. Jednak nadal to tylko hipotezy. Prawda leżała na dnie, bądż zabrał ją na zawsze ze sobą szyper.
Izba Morska w Szczecinie w swoim orzeczeniu nie stwierdziła jednoznacznie, co było przyczyną dostania się wody do ładowni. Ekspertyza nurków, którzy zeszli do wraka, nie postawiła kropki nad i ...
Wewnątrz lugrotrawlera znaleziono jedynie zwłoki II mechanika Tworzydły. Los szypra i pozostałych zaginionych jest do dziś nieznany. Morze nie dało wydrzeć sobie jeszcze jednej tajemnicy.
Bardzo długo wśród braci rybackiej trwały dysputy wokół przyczyn zatonięcia „Mazurka”. Snuto różne hipotezy. Jednak skoro Izba Morska ich nie wykryła, należy przyjąć jej orzeczenie. Choć na tę tragedię mam swój osobisty pogląd?!

* * *

Moim celem było morze ... – mówi Bogusław. Po raz pierwszy zobaczył morze mając siedem lat. Wówczas właśnie z ojcem pojechał do Gdyni na obchody Święta Morza. Był rok 1938.
Przebieg uroczystości zafascynował mnie z zauroczył. Młode, dynamicznie rozwijające się miasto, a przede wszystkim port i mrowie statków. Ten obraz utkwił mi na zawsze w pamięci i wrył głęboko w serce. 0d tego czasu moje inklinacje zostania lotnikiem ustąpiły miejsca dalekim rejsom po morzu i oceanach – tak dzisiaj wspomina tamten okres Bogusław Borysowicz – pionier ziemi szczecińskiej i rybołówstwa morskiego.
Urodził się 25 czerwca 1931 roku w Warszawie, w rodzinie w której na pierwszym miejscu stawiano zawsze obowiązek wobec ojczyzny. Edukację w szkole powszechnej przerwa mu wybuch II wojny światowej. Mimo, że miał wtedy kilkanaście lat, czynnie angażował się w walkę z okupantem. Brał udział w Powstaniu Warszawskim jako łącznik w oddziale kpt.Kalinowskiego - Jerzego Kedzierskiego, ze zgrupowania „Gozdawa”, broniącego „Reduty Ratusz” na Placu Teatralnym.
Średnia wieku powstańców oscylowała w granicach dwudziestu kilku lat – wspomina Bogusław. Ci wspaniali młodzi żołnierze dawali przykład heroicznej odwagi i bohaterstwa. Wielu z nich za męstwo wskazane w walce z hitlerowcami i własowcami otrzymało krzyże Virtuti Militari, Walecznych i Zasługi z Mieczami. Ale i bardzo wielu bohaterstwo przypłaciło życiem.
Po 34 dniach ciężkich walk o Stare Miasto, młody powstaniec „Bybek” trafił do obozu. Pracował przy budowie umocnień fortyfikacyjnych. Tu też zastało go wyzwolenie. Wróciwszy do Warszawy na ulicę Kapucyńską zobaczył swój dom doszczętnie wypalony, a rodzinę w rozsypce. Jesienią 1945 roku z powodu ciężkich warunków domowych opuszcza rodzime miasto. Wyjechał do Trójmiasta, gdzie skierowano go do Schroniska dla młodzieży w 0liwie przy ulicy Polskiej 122. Tam też pracując podjął przerwaną naukę.
Zajęty pracą i nauką nie wiedziałem o zakulisowym życiu Schroniska. Harcerska drużyna przygotowywała się tam do zbrojnej rozprawy z nową władzą, nie bez udziału wskazówek z Zachodu. Mnie jednak nie pociągały te „zabawy”. Moim celem było morze – wspomina Bogdan Borysowicz. W tym czasie ożywiła się działalność Ligi Morskiej, która m.in. organizowała różne kursy przysposobienia morskiego. Ukazywały się periodyki „Morze” i „Żeglarz”. Łapczywie chłonąłem zawarte w nich publikacje.
Po spacyfikowaniu Schroniska przez Urząd Bezpieczeństwa Bogusław trafił do Domu Dziecka w Darłowie. Tam ukończył kurs żeglarski w Łuczanach. Rok później przeszedł przeszkolenie morskie na kursach Państwowego Centrum Wyszkolenia Morskiego w Gdyni i Łebie. Po raz pierwszy wtedy wypłynął na kutrze „Gdy-67” w morze. We wrześniu 1947 roku podjął naukę w Gimnazjum i Liceum Spółdzielczości Morskiej oraz praktykę rybacką na kutrze „Dar-3” w Darłówku.
W tym czasie Rosjanie stacjonujący w okolicy zaczęli przekazywać polskiej administracji morskiej port handlowy i bazę rybacką z całą infrastrukturą – 17 kutrami. Powstała tam również filia Państwowego Przedsiębiorstwa Połowów Dalekomorskich „Dalmor” w Gdyni „Arka”.
Po ukończeniu gimnazjum w 1950 roku dostał się do Państwowej Szkoły Morskiej w Szczecinie. Nauka nie trwała jednak długo. 0dbywszy kandydacki rejs na „Darze Pomorza” do 0dessy i odbyciu zaledwie kilkunastu wykładów, jako tzw. element politycznie niepewny został usunięty ze szkoły. Ukończył jednak Technikum Eksploatacji Żeglugi i Portów na alei Piastów 19, uzyskując tam dyplom. Nakazem pracy został skierowany do Centralnego Zarządu Rybołówstwa Morskiego w Szczecinie do Pionu Połowów. Jako przedstawiciel centrali brał udział w drugiej ekspedycyjnej wyprawie-rekonesansie na łowiska Rynny Norweskiej i Morze Barentsa, zorganizowanej przez gdyński „Dalmor”. Rejs trwał dwa miesiące podczas polarnej nocy grudzień-luty.
Na przełomie lat 1956/57 ówczesny minister żeglugi podjął decyzję o zlikwidowaniu CZRM w Szczecinie, powołując w zamian Główny Inspektorat Przemysłu Rybnego z siedzibą w Gdyni. Tymczasem kierownictwo szczecińskiego CZRM postanowiło utworzyć Przedsiębiorstwo Połowów Dalekomorskich na bazie obiektów Zarządu Portu, przekazywanych sukcesywnie przez administrację wojsk radzieckich w rejonie Łasztowni.
W kwietniu 1957 roku ministerstwo wydało zarządzenie o powołaniu do życia Przedsiębiorstwa Połowów Dalekomorskich i Usług Rybackich „Gryf” w Szczecinie. Tam Bogdan przepracował 34 lata na różnych stanowiskach organizacyjno-eksploatacyjnych na lądzie i morzu. Przez 17 lat pływał na wszystkich trawlerach i statkach-bazach eksploatowanych przez szczecińskiego armatora rybackiego. Zajmował się również współredagowaniem gazety zakładowej „Rybak dalekomorski w latach 1970-1980. W roku 1992 przeszedł na emeryturę. 0d tego też okresu bierze udział w konkursach organizowanych przez Szczecińskie Towarzystwo Kultury pt. „Dzieje Szczecińskich Rodzin XX wieku, odnosząc uznane sukcesy. Złożył dwanaście prac, przeważnie o tematyce poświęconej rybołówstwu dalekomorskiemu i jego ludziom.
Za swoją dzałalność kombatancką, i wieloletnią zaangażowaną pracę w rybołówstwie dalekomorskim, był wielokrotnie wyróżniany i odznaczany. Posiada KKOOP, Złoty, Srebrny i Brązowy Krzyż Zasługi, Medal za Warszawę, Warszawski Krzyż Powstańczy, Krzyż Armii Krajowej, Złoty „Gryf Pomorski”, Złotą i Srebrną 0dznakę „Zasłużony Pracownik Morza”. Złotą 0dznakę „Zasłużony dla PPDiUR „Gryf”, Złotą 0dznakę „Zasłużony Działacz Sportu” i inne.
- Siedemnaście lat spędziłem na morzu. Pamiętam lata najlepszej prosperity naszego rybołówstwa dalekomorskiego, kiedy to armatorzy „Dalmor”, „Gryf” i „0dra” pozyskiwali coraz to nowocześniejsze trawlery obsadzane przez wysoko kwalifikowaną kadrę oficerów i rybaków. Swoimi umiejętnościami zadziwialiśmy Holendrów, Niemców, Anglików, Norwegów. Dziś to tylko nostalgiczne wspomnienia. Dlatego, spisując moje pamiętniki, opowiadania, wrażenia – mówi Bogusław Borysowicz, chciałem ocalić od zapomnienia ludzi, którzy z pasją i samozaparciem poświęcali się tej branży gospodarki morskiej. Chciałbym przelać na papier, opisać zdarzenia i fakty z nie tak bardzo odległej przeszłości.
Pytany o credo jego życia, odpowiada: „Nie mówić o sobie źle, inni zrobią to za nas
znacznie lepiej.

* * *

0d autorki: Byliśmy i jesteśmy PRZYJACIÓŁMI, nie tylko z Bogusławem ale także z Jego małżonką. Dlatego z wielką przyjemnością, sympatią, szczerze – tak z całego serca – przekazuję do rąk naszych czytelników tę ciekawą Sylwetkę. Zawsze chętny do pomocy, zadowolony gdy może pomóc innej osobie w „załamaniach” życiowych jak i trudach dnia codziennego.

Fragment wspomnień z Książki Marii Czech Sobczak i Władysława Kuruś Brzezińskiego pt. „Pasjonaci Szczecińskiej Kultury”.


Góra
 Zobacz profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
 cron

Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL
Wsparcie techniczne KrudIT Usługi Informatyczne
[ Time : 0.025s | 15 Queries | GZIP : Off ]