Header image Hej, Hej Rybacy!
Strona byłych studentów Wydziału Rybactwa Morskiego
Gadulec - forum Rybaków i Sympatyków
      Strona główna : : Galeria : : Forum
Teraz jest Pt mar 29, 2024 5:36 pm

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 8 ] 
Autor Wiadomość
 Tytuł: Bania /cz.3/
PostNapisane: N gru 14, 2008 5:15 pm 
Offline
Autor TRiS
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N wrz 28, 2008 11:43 am
Posty: 369
Lokalizacja: Szczecin
Bania /cz.3/

- Puść mnie pan, do jasnej cholery! Udusić chcecie, czy co? Serce nie wytrzyma takich zmian temperatury.
- Kładż się pan, na brzuchu, i daj głowę niżej. Tam jest chłodniej.
Zanim zastosował się do rad Hryhorowicza, Życiński poczuł na plecach uderzenia wyschłych brzozowych gałęzi. Mimo stanowczych zapowiedzi nie zszedł na dół, tylko obracał się powoli, by uderzenia spadały na całe ciało. Zauważył, że już nie sprawiały one bólu. Powoli zaczynał łapać oddech. I o dziwo, zaczął stopniowo odczuwać przyjemność tych zabiegów. Suche, nagrzane powietrze paliło wprawdzie krtań, jednak czuł się o wiele lepiej. Przestał też krępować się swojej nagości, wystawiał pod uderzenia nawet najintymniejsze części ciała.
- Źyje pan? – zaniepokoił się Hryhorowicz. 0dezwij się pan nareszcie – szturchnął Hryhorowicz kułakiem w bok nowicjusza łaźni.
- Żyję, i nie wygląda na to, że wykituję. Tak mi się tylko zdawało z początku. Teraz to już dobrze, wytrzymam do końca.
Hryhorowicz znów wylał kubek wody na palenisko. Doszedł widocznie do wniosku , że już jego podopieczny dojrzał do największego wtajemniczenia. Teraz upał doszedł do zenitu. Życiński stoczył się z półki i skoczył do drzwi. Mimo przechwalania się, że wytrwa , musiał skapitulować. Wypadł na dwór razem z kłębami pary. Zatoczył się i padł jak trup na śniegu. Wcale nie czuł chłodu. Przez dłuższą chwilę nie reagował na otoczenie, ani na dowcipy, które były dosadnie wygłaszane na jego temat. Dominik Mandalewicz zwrócił się do sąsiada i tylko wyrzekł kilka słów, bo sam był porządnie rozgrzany.
- Ale go wzięło, nie powinien tak chojracko postępować.
- Pospieszcie się chłopy!! – krzyczały baby. My też chcemy zażyć rozkoszy. Nie zapominajcie o nas!!! – prosiły błagalnie.
- Któren to tak się zaparzył? Po co takiego mięczaka biorą ze sobą? Lepiej niech siedzi w domu i moczy nogi w bali? – wychodząc czerwony jak rak Bakucewicz z łażni, dziwił się.
- To poznaniak Życiński. 0ni wszyscy tacy delikatni. Poszedł, bo go namówili – poinformował pozostałych Dominik.
- W takim razie nie powinien iść mimo namowy – odrzekł Bakucewicz.
W międzyczasie Życiński poleżał chwilkę i wrócił o własnych siłach do łażni. Hryhorowicz sapiąc z zadowolenia siedział na najwyższej półce i intensywnie nacierał plecy. Widząc, że Życiński waha się z decyzją, krzyknął na cały głos:
- Nu odżył! Tak właż! Tak kochanieńki, to sam miód, istna rozkosz. Jak widzisz, od tego ludzie nie umierają – zapraszał gestem ręki.
- Raz kozie śmierć - Życiński skoczył na ławę z desek. Jak się okauje, rzeczywiście ta wasza bania to dobra rzecz.
Jak się przekonał, teraz już mniej parzyły rozgrzane deski, a kubeł wody wylany na ciało tylko orzeźwiał i nie powodował już takiej przykrej reakcji ciała na zmianę temperatury jak poprzednio. 0kładał się więc Życiński brzozową miotełką i sapał tak, jak senior Hryhorowicz. Z czasem zaczął naśladować Hryhorowicza, bacząc aby tak samo się zachowywać. Mimo ponagleń kobiet pocili się długo, z nieukrywaną satysfakcją. Delektowali się tą przyjemnością, jak wytrawni rutyniarze. Potem, już mocno się zataczając, zeszli z półek i klapnęli bezwładnie na podłogę. Rozmowny zwykle Hryhorowicz, stracił tym razem język w gębie. Gdy już w łażni prawie nie było nikogo, wolno się ubrali i milczkiem ruszyli do drzwi, nie zważając na mroźny podmuch wiatru.
- Nu, jak dojdziesz? – zagadnął Życińskiego Hryhorowicz. No, i co teraz powiesz na naszą banię? Może naprawdę żle się czujesz, pomóc?
- Nie, sam dojdę. Czuję, że mi lat ubyło. Tylko jestem trochę osłabiony, ale za to świetnie się czuję. Jeszcze takiego uczucia nigdy nie miałem.
Ruszył więc Życiński do siebie, a Hryhorowicz stał przy drzwiach z trudem łapiąc oddech. Postał jeszcze chwilę, potem chwiejnym krokiem przemaszerował do swojej zagrody. 0przytomniał w zupełności dopiero na środku wsi. Szedł trzymając w ręku kożuch i spodnie, a zamiast spodni na nogach miał koszulę. Gdy się zorientował, że tak dziwnie wygląda, zaklął siarczyście.
- Chalera, jak ja te swoje nogi wpakował do rękawów! – zdenerwował się. Jak po ciężkim przepiciu, mam w głowie tylko chaos. Trochę to ja chyba przesadził z tą parówką. Jednak musiałem mu zaimponować – usprawiedliwiał się sam przed sobą. Inaczej nie przekonałbym go. Jednak nie warto udawać kozaka – spojrzał jeszcze raz na siebie krytycznie. Ta drobna konfuzja sołtysa minęła bez echa. Ludzie i tak mieli dosyć uciech ostatnio a także zadowolenia . Jak się okazało, łażnia na końcu wsi stała się miejscem częstych spotkań towarzyskich. Przy okazji ciało też zyskiwało. Nikomu nie przeszkadzało, że doskwierał mróz. Warto było postać na zimnie, aby zobaczyć różne dziwne rzeczy, które tam się często zdarzały. A działo się tam bez przerwy bardzo dużo. Ludzie siedzieli w łażni nieraz do utraty tchu. Gdy już prawie mdleli, gonili pędem na zaśnieżoną łąkę i tarzali się w śniegu. Dziewczęta baraszkowały w negliżu z piskiem, a pewnego razu Janusz Rudzki w samych tylko kalesonach paradował przez wieś do domu. Po chwili zjawiła się jego matka i zabrała ubranie i kożuch spod łażni. Niektóre kobiety wdały się na ten temat w dyskusję.
- Co wy, kuma u syna na posyłki? Niech sam przyjdzie i zabierze. Chyba pamięta gdzie ubranie zostawił? – natarła Karpowiczowa.
- Tak, on poczuł się żle – broniła Janusza matka.
- Pridoruk on. Kto to widział, żeby w taki mróz boso i nago po wsi biegać. Zgorszenie sieje wśród uczciwych ludzi – nie ustępowała Karpowiczowi. Wy, kumo powinniście go wziąć w obroty.
- A kiedy nauczyciel wreszcie przyjdzie do bani? Może go nie zaprosili? - zatroszczyła się Bakucewiczowa. Na taką uroczystość winni wszyscy dostojni goście się zjawić. A on u nas najbardziej uczony i rozumny.
- Przyjdzie, tylko powiedział, że na samym końcu. Woli nie być na początku bo wtedy za gorąco – wyjaśniała rzeczowo Hryhorewiczowa.
- Wstydliwy on. Taki się nie ożeni – uśmiechnęła się Bakucewiczowa.
- Może on nami gardzi? Miastowi nieraz już się brzydzili – padały coraz uszczypliwsze uwagi ze strony rozplotkowanych kobiet.
Istotnie, nauczyciel zjawił się w łażni, ale na samym końcu. 0ciągał się z wejściem, i czekał aż wszyscy opuszczą banię. Przyszedł z zawiniątkiem i siedział w łaźni bite dwie godziny. Ciekawscy podglądali niedyskretnie i stwierdzili że wyszedł z łażni jeszcze bardziej czerwieńszy na gębie niż był w rzeczywistości. Zaczęto się już niecierpliwić i martwić, czy przypadkiem nie zemdlał, gdy się nagle pojawił w drzwiach.
- Nu, jak spodobała się nasza łaźnia? – nie wytrzymał Bakucewicz.- Dobrze – powiedział nauczyciel.
Szedł normalnie. Mocny z niego widać chłop. Zresztą w tym czasie nie było już za ciepło. Kamienie porządnie wystygły, mało było gorącej pary.

Cdn.

Fragment z książki Marii Czech Sobczak i Władysława Kuruś Brzezińskigoe „Nasza Ziemia, Nasze Prawo”.

Tekst autoryzowany.

P.S. Jest to moja ulubiona książka, która oddaje początki życia osadników na ziemi gryfickiej. Nie podajemy miejscowości wsi, jednak są to autentyczne postaci i autentyczne wydarzenia oraz gwara.

Jeżeli podoba się naszym miłym internautom w następnym odcinku o Nauczycielu, otwarciu szkoły i pozyskiwania dla dzieci uczących się w tej szkole pomocy naukowych, przez ,,cwaniaczka-handlarza,, w sposób nielegalny.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N gru 14, 2008 6:02 pm 
Offline
Pierwszy
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr wrz 20, 2006 2:25 pm
Posty: 1825
Lokalizacja: Szczecin -Kozacka Góra
Jasne że chcemy c.d. :D
Ci, co nie napisali, że nie; głosu nie mają :wink:

Przy okazji:
Ona - z Wielkopolski
On - ze wschodniej Galicji
---
Ona:
- Dzisiaj na obiad będą meszty*
On:
- Do cna ty zdurniala! Meszty* będzie gotowac!!!
------
* - Wiekopolsaka = pierożki, Galicja - męskie półbuty. -o ile czegoś nie przekręcilem :wink: - jesli - proszę sprostowac
------------------------------
W reultacie Pomorze Zachodnie mówi dziś najbardziej ze wszystkich regionów, poprawnym, polskim językiem :D

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: Bania
PostNapisane: N gru 14, 2008 11:05 pm 
Offline
Autor TRiS
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N wrz 28, 2008 11:43 am
Posty: 369
Lokalizacja: Szczecin
Moja Mama z Wielkopolski, mój Tato był od Lwowa. Niestety, nie pamiętam 0jca, natomiast wiem, że /jak wspominała Mamcia/ pięknie mówił po polsku. Natomiast dawni Poznaniacy, kaleczyli mowę polską. Faktycznie zamiast do piwnicy szli do sklepu, zamiast przez most szli bez most. Zresztą w zamian za książkę ,,Wszystkie drogi wiodły do Szczecina,, przysłał mi prawdziwy Żniniak, obecnie mieszkający w Toruniu gwarę właśnie żninsko-wielkopolską. Ten Pan wydał tę książeczkę, jednak moim zdaniuem trochę przesadził z tą gwarą. Jaki rejon taka gwara. Najlepiej mówią faktycznie Szczeciniacy, za co nam Chwała. Pozdrawiam


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N gru 14, 2008 11:29 pm 
Offline
Starszy Rybak

Dołączył(a): Wt lis 07, 2006 5:31 pm
Posty: 61
Lokalizacja: Koziołkowe miasto
RychO napisał(a):
Jasne że chcemy c.d. :D
Ci, co nie napisali, że nie; głosu nie mają :wink:

Przy okazji:
Ona - z Wielkopolski
On - ze wschodniej Galicji
---
Ona:
- Dzisiaj na obiad będą meszty*
On:
- Do cna ty zdurniala! Meszty* będzie gotowac!!!
------
* - Wiekopolsaka = pierożki, Galicja - męskie półbuty. -o ile czegoś nie przekręcilem :wink: - jesli - proszę sprostowac
------------------------------
W reultacie Pomorze Zachodnie mówi dziś najbardziej ze wszystkich regionów, poprawnym, polskim językiem :D


W temacie gwara to można ewentualnie tu

http://www.tutej.pl/cms.php?m=412

:)

_________________
słuchanie to sztuka


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N gru 14, 2008 11:34 pm 
Offline
Starszy Rybak

Dołączył(a): Wt lis 07, 2006 5:31 pm
Posty: 61
Lokalizacja: Koziołkowe miasto
Albo w ramach wolnego czasu,małe co nieco tu

http://blubry.pl/artykuly.html

:)

_________________
słuchanie to sztuka


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Cz gru 18, 2008 5:28 pm 
Offline
Autor TRiS
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N wrz 28, 2008 11:43 am
Posty: 369
Lokalizacja: Szczecin
Gdzie się znajduje to Koziołkowe miasto????


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Cz gru 18, 2008 6:07 pm 
Offline
Pierwszy
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr wrz 20, 2006 2:25 pm
Posty: 1825
Lokalizacja: Szczecin -Kozacka Góra
maria47 napisał(a):
Gdzie się znajduje to Koziołkowe miasto????

Klik < :)

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: Wstydzę się
PostNapisane: Pn lut 02, 2009 10:47 pm 
Offline
Autor TRiS
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N wrz 28, 2008 11:43 am
Posty: 369
Lokalizacja: Szczecin
Wstydzę się, że zadałam takie pytanie. Wszak Poznań znam dobrze, często zanim w Szczecinie powstała 0peretka jeżdziliśmy jako bardzo młodzi udzie do Poznania, do 0pery. Najbardziej utkwił mi w pamięci ,,Kniaż Igor,,. Wszak byłam kilkanaście razy w Biskupinie. Jeżdziliśmy na wakacje w poznańsko-bydgoskie strony. W tym roku, jak doczekam, wybieram się odwiedzić Żnin, Wągrowiec. Wszak w Żninie na tzw.Małym Jeziorze wygrywał W.Marszałek zawody. 0j Mario, Mario wstydż się!!! Wstydzę się i to bardzo. Pozdrawiam Poznań cieplutko i Poznaniaków Najcieplej.


Góra
 Zobacz profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 8 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
 cron

Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL
Wsparcie techniczne KrudIT Usługi Informatyczne
[ Time : 0.019s | 13 Queries | GZIP : Off ]