Header image Hej, Hej Rybacy!
Strona byłych studentów Wydziału Rybactwa Morskiego
Gadulec - forum Rybaków i Sympatyków
      Strona główna : : Galeria : : Forum
Teraz jest Cz mar 28, 2024 10:23 pm

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: Śr sty 21, 2009 8:26 pm 
Offline
Autor TRiS
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N wrz 28, 2008 11:43 am
Posty: 369
Lokalizacja: Szczecin
Czym był dla mnie jako skromnej osoby Stan Wojenny? /cz.4/

/opowiadanko na własnych wspomnieniach i notatkach/

Czas goni czas, tak jak moje wspomnienia, niezbyt miłe umykają z pamięci lub wracają. 0d kiedy zaczęłam pisać te wspomnienia w nocy śnią mi się koszmary. Nie są to miłe sny. Budzę się z ulgą – przecież tych dni sprzed lat już nie ma. I dzięki Bogu, że nie trwało to kilkanaście lat. Najgorsze były pierwsze miesiące, po powrocie z płatnego urlopu. Pod koniec grudnia przychodziłam towarzyszyć mojej koleżance Irence Sentkowskiej, bo była trochę słabowita. Serce, kręgosłup. Sprawdzałam, czy nie jestem potrzebna, potem w miasto, wszystko dotąd ukochane w moim mieście Szczecinie stało się nagle obce, jakby wrogie. Ta milicja wojsko, ludzie zdenerwowani. I tak do Świąt Bożonarodzeniowych, potem Nowego 1982 Roku i definitywnie w połowie stycznia do pracy. Nieraz się zastanawiałam do jakiej pracy? Robić nie było co, zimno w tym wielkim wieżowcu, wojsko stojące przy drzwiach i wewnątrz. Irenka szła wczesniej do domu, ja zostawałam trochę dłużej.
Czas płynął powoli, albo inaczej wlókł się jak przysłowiowy ślimak. Coraz więcej pracowników wracało aby wykonać zaległą pracę, którą przerwał stan wojenny. Tak około połowy lutego chwyciła mnie grypa z anginą i ja poszłam na zwolnienie lekarskie. Przedtem jednak uzgodniłam tę sprawę z będącym jeszcze Redaktorem Naczelnym panem Władysławem Daniszewskim. .Ale musiałam załatwić kogoś na moje miejsce. Pracowała przed stanem wojennym z nami nowoprzyjęta koleżanka Ełżbieta Rebman i zanim poszłam w domowe pielesze do łóżka, pojechałam do niej aby zajęła moje miejsce, bowiem powoli, bardzo powoli jeszcze nieoficjalnie rozpoczynała się praca w naszym 0środku Telewizyjnym.
Wtrąciła się w zastępstwo była Mąż Zaufania ,,Solidarności,, Zenia pytając dlaczego nie ma przyjść do 0środka jej pupilka /od kiedy to nie wiem?/, która pracowała parę lat, a nie ktoś nowy, który przepracował parę miesięcy /może 2 może 3 – tego już nie pamiętam/. Poza tym ta jej pupilka żona milicjanta ZOMO, więc po co – zapytałam. Pani Zenia się rozsierdziła, na co ja się roześmiałam i pogoniłam ją z mojego pokoju. I to był początek antypatii tej pani do mojej osoby. Ten Mąż Zaufania ,,Solidarności,, zmieniła się jak za sprawą złej czarodziejskiej różdżki. Zastanawiam się kto i po co należał do ,,Solidarności,,?
Nic sobie z tego nie robiąc, pochorowałam i to solidnie. Do pracy wróciłam pod koniec lutego. I tak powoli, powoli zaczęła się normalna, zwykła praca. Przyszła Irenka, byłam ja, była Elżbieta no i w końcu Danuta, która jednak dostała osobny apartament – mały pokoik. Pewnego dnia przyszłam na początku marca do pracy jako druga a tu Irenka siedzi przy biurku blada jak ściana. Zawołałam jak mogłam najszybciej kierowcę.
- Waldek, zawież ją do Szpitala, bo ona tutaj nam umrze. Wpadła prawie biegiem Zenia, ale już Waldek sprowadzał Irenkę do samochodu. Irenka trafiła do szpitala na pewien okres.
I tak zostałyśmy z Elżbieta same. Praca ruszyła. Pracowałyśmy we dwie bo trzecia, jako osoba zaufana była tylko do dyspozycji Wszechwładnego komisarza Henryka Rembasa. Nie powinnyśmy z Elżbietą się buntować a jednak nerwy nie wytrzymywały. Ta trzecia Daniela nigdy nie zostawała na dyżurze, stale była zajęta i tak my dwie co drugi dzień dyżurowałyśmy do końca „Kroniki”. Dużo naszych Przyjaciół dziennikarzy już nie wróciło do pracy. Dla przykładu Ewa Roman , Jacek Kamiński i wielu innych. . Za to przyszli nowi, ciężko było się zgrać. 0dszedł także redaktor Władysław Daniszewski, Stanisław Borowiecki. Rządził Wszechwładny Komisarz Henryk Rembas. Pracy było dużo, sytuacja niepewna, ludzie zdenerwowani Piszę w tej chwili o 0środku Telewizyjnym, bo co się w radio działo nie wiem – miałam dosyć swoich nieprzyjemności.
Pierwsza spięcie nastąpiło, gdy zdenerwowana tłumaczyłam, że także Daniela winna mieć dyżury, bo przecież we dwie nie damy radę od świtu do 18-tej a nieraz i 19-tej przebywać w pracy. Wykładałam nasze racje, każdy przytakiwał ale milcząco. Tak trwało parę dni. Pewnego dnia zostałyśmy wezwane to znaczy ja, Elżbieta i wówczas dyrektor techniczny pan Janusz Kocot przed oblicze Komisarza Rembasa.
To co usłyszałyśmy wprawiło w osłupienie. – Nie musicie tutaj pracować, ja was wyp.....lę na ulicę z pracy. Jak wam się nie podoba to won.- Nie potrafię powtórzyć dzisiaj jego słów. To ,,przemówienie,, trwało z pół godziny a może więcej, może mniej. Spojrzałam na jego biurko a tam leży pismo tej naszej koleżanki, że jej mąż jest skoszarowany, że ma małe dziecko, że my jej dokuczamy itd.itp.co było nieprawdą. Po wyjściu od Komisarza pan Kocot mocno zażenowany zaczął nas przepraszać. – To nie pana wina – powiedziałyśmy, a te pisma to jej ktoś pisze, bo ona żeby napisać to jest za mało inteligentna. Wiedziałam kto jej pisze. To ,,Mąż Zaufania ,,Solidarności,,. Trwało to wzywanie nas co trzeci dzień chyba gdzież do końca kwietnia. Bo pamiętam, że 1 Maja i znów dyżur, i znów i znów.
Pewnego kwietniowego dnia wychodząc z pokoju przeszłam kilka kroków i patrzę a Wszechwładny komisarz Rembas wychodzi od naszej milicjanto-ZOMÓWKI i krzyczy,,Za pół godziny niech mi pani przyniesie to pismo,,. Za jakieś 20 minut Daniela wsiada do windy i jedzie do bufetu.
Tu cię mam pomyślałam chwilę, kto nie ryzykuje ten w kozie nie siedzi. Przekręciłam klucz i... wróciłam do swego pokoju. Pamiętam, że przyszedł Władek z panem płk. Kimszalem aby przepisać im parę słów na 1-go Maja. Pan płk.Kimszal był przewodniczącym Związku Inwalidów Wojennych. Przepisałam i ... nagle jeden wielki wrzask na korytarzu. – Co mi pani za słowa dwa wpisała, pani jest głupia, panią należy wyrzucić z takiej firmy – wrzeszczał i wrzeszczał..
Wszyscy obecni na XI piętrze wybiegli na korytarz – i znów dziewczyny op.....la. Bo pan Rembas wpadł ale pokornie do naszego pokoju, wymachując jakimś pismem wrzeszcząc – co mi ta idiotka napisała, głupca ze mnie zrobiła. Niech mi któraś z pań przepisze. Ja pisałam więc chyba Elżbieta przepisała pismo. Parę osób wparowało do naszego pokoju , a pan Komisarz nas całuje w rączki.
I tak skończyła się nasza zła passa. 0d tej pory aż do pobytu pana Komisarza byłyśmy najlepsze, najmądrzejsze a protegowana pani ,,Męża Zaufania ,,Solidarności,, i pana Komisarza wróciła na swoje miejsce, na swój stołek.
Powoli się normowało. Był to koniec kwietnia 1982 r. I jak tu nie wierzyć w cuda?? Sama się przekonałam, na ,,własnej skórze,,. że cuda istnieją.

c.d.n.

Maria Czech Sobczak

Spisane z moich przeżyć i notatek.


Góra
 Zobacz profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
 cron

Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL
Wsparcie techniczne KrudIT Usługi Informatyczne
[ Time : 0.021s | 15 Queries | GZIP : Off ]