Header image Hej, Hej Rybacy!
Strona byłych studentów Wydziału Rybactwa Morskiego
Gadulec - forum Rybaków i Sympatyków
      Strona główna : : Galeria : : Forum
Teraz jest Cz mar 28, 2024 12:27 pm

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: So maja 09, 2009 6:32 pm 
Offline
Autor TRiS
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N wrz 28, 2008 11:43 am
Posty: 369
Lokalizacja: Szczecin
PRZEMIJANIE cz.1

Monika czekała cierpliwie i z wielką nadzieją. Może tym razem ... Z tym złudzeniem czekała od kilku tygodni. Bała się dopuścić myśli, że to już nigdy nie nastąpi, że 0n nigdy więcej się nie odezwie. Jednak mimo wszystko czekała i łudziła się. Na początku z ufnością i spokojem. Ale godziny biegły, za oknami gęstniał mrok, który rodził w jej duszy niepokój i niewytłumaczalny lęk. Już zapaliły się światła, już rozbłysły neony, a potem pozostały tylko opustoszałe ulice, po których w pośpiechu przebiegali spóźnieni przechodnie. 0na się nigdzie nie śpieszyła, trwała w oczekiwaniu. Już wiedziała, że nie przyjdzie, wiedziała więcej niż przed godziną. Zmarszczki na schorowanej twarzy wyraźniej się zarysowały, ręce nerwowo drżały. Barwny świat mitów rozpłynął się w nocnym mroku gdzieś daleko na ciemnym horyzoncie. Pozostało co jest i co będzie. Jak na potwierdzenie tego co już wiedziała, czego się spodziewała po dzisiejszym dniu, głos płynący beztrosko z radiowego głośnika zadręczał ją, pomimo, że nie chciała o tym myśleć, ani tego wiedzieć, chociaż faktycznie tak było.
Jak na ironię słyszała przyjemny męski głos, który wdzierał się do jej świadomości, do jej wspomnień.
„Mała kobietko czy wiesz, że lusterko kłamie ci też, buzia piękna lecz nie naturalna, to rzecz fatalna, ach wierz mi, wierz...”
Wyrwała się z zadumy i zaczęła analizować swoje wspomnienia. Przecież wydawało się, że wszystko ułoży się tak, jak tego chciała. Wmawiała sobie, że tyle jej się w życiu należy, bo zbyt dużo nie chciała. Tak było prawie dotąd. Szczęśliwe przypadki uznała za regułę swego losu. Nie miała życia usłanego różami, ale też nie mogła uskarżać się na złe fatum. Szkołę ogólnokształcącą w małym miasteczku ukończyła celująco. Zbyt ambitna i przezorna, aby lekceważyć naukę. Zaczynały się czasy, kiedy deklaracja polityczna aktywisty nie wystarczała. Zaangażowanie i przynależność społeczna nie gwarantowały awansu społecznego. Sięgano do porównań wielu czynników. Słowa głoszone i zaangażowanie należało poprzeć świadectwem szkolnym. Chodziła na zebrania w zielonej koszuli i czerwonym krawacie. Tak jak nakazywała mama.
- Każda ocena bardzo dobra, to cios wymierzony w imperializm! – wołała. Jeszcze kilkanaście takich stopni i nastąpi nieuchronny krach kapitalizmu na świecie.
Miała sporo ocen bardzo dobrych, i te gromko brzmiące słowa dodawały otuchy i nadziei na realizację osobistych marzeń. W krótkim czasie została przewodniczącą Zarządu Szkolnego Związku Młodzieży Polskiej. Przyjęła to wyróżnienie z poczuciem swojej wielkiej wartości. Zapraszano ją na akademiach do prezydiów, jeździła na narady do województwa, była cenioną działaczką młodzieżową. Wszędzie wzniośle przemawiała. Umiała robić karierę.
Maturę zdała gładko i celująco. Taka działaczka – podkreślali egzaminatorzy. Do Wyższej Szkoły Ekonomicznej przyjęto ją bez trudu., bez dokładnego sprawdzenia jej umiejętności. Znów nauka, zebrania, tylko w innym środowisku, w którym musiała zmienić dotychczasowy sposób życia i postępowania. Była mniej aktywna. Nowy prąd polityczny w 1956 roku zapowiadał zmiany, których sensu nie mogła pojąć. Wolała poczekać, nie wychylać się zbytnio, gdyż – jak stwierdziła – „podczas pracy społecznej ryzykanci nieraz źle wychodzili.”
Na uczelni zdjęto jedne i powieszono inne portrety. Przez kraj przetaczała się fala wieców, żądano radykalnych zmian, popierano faworytów. Aktywność polityczna sięgnęła zenitu. Monika na fali rewolucyjnych przeobrażeń, zaczęła głosić swoje poglądy. Wskoczyła lekko na trybunę, bez strachu spojrzała na falujące morze głów, po czym chwyciła mikrofon i potoczyła się pełna swady mowa. Mówiła – „ uczono nas tylko słuchać i tylko wykonywać cudze polecenia, nie uczono samodzielności, a więc twórczego myślenia. Chciano nas zasklepić i zjednoczyć w bezmyślności i tępocie. I oto jesteśmy zjednoczeni, ale właśnie przeciw tej bezmyślności i tępocie. Musimy prawdzie spojrzeć w oczy. Nie możemy poprzestać na półśrodkach. Nie, nie o naprawę tu chodzi, a o radykalną zmianę.” Dyskutowano o naprawie Rzeczypospolitej prawie do utraty tchu, do obłędu. Wartko płynące słowa z ust elokwentnej działaczki po tygodniu straciły swoją świeżość, nikt o nich nie pamiętał. Były to puste słowa i pobożne życzenia. Z biegiem czasu, Monika już nie uczestniczyła w tych jałowych i demagogicznych dyskusjach.
Po raz pierwszy zakochała się. Wiedziała, że to miłość na całe życie. Tej pasji oddała się bez reszty. Jej impulsywny charakter powodował stany pełne emocji. 0n był wysoki i przystojny. Był także mądry i czuły, a przy tym kochał ją bezgranicznie. 0dbywała z nim w jesienne wieczory najpiękniejsze na świecie podróże. Pod ich stopami szeleściły opadłe liście, siąpił zimny, jesienny kapuśniaczek, a im wydawało się, że świeci słońce, kwitną pełną gamą kolorów kwiaty, że po prostu jest cudnie, a oni najszczęśliwsi pod słońcem, młodzi i zakochani. Trzymając się za ręce składali sobie przyrzeczenia dozgonnej miłości.
Na ich widok uśmiechali się ludzie w tramwaju, starsi panowie szarmancko ustępowali jej miejsca. Ze względu na wiek nie korzystała z tej uprzejmości, lecz rozpierała ją duma, że robi wrażenie na otoczeniu. Lubiła się podobać i wiedziała, że podoba się mężczyznom. Nie była już tą zaniedbaną chłopczycą w zielonej, męskiej koszuli, z nierówno przyciętą grzywką, która cechowała podlotków. Szybko złapała nową modę, która jak sama stwierdziła, podkreślała jej urodę. 0dwiedzała fryzjera i krawca, umiała podtrzymać rozmowę na temat nowego modelu Forda oraz dyskutować o nowym prądzie w malarstwie. Rozprawiała także o urokach rodzinnych miejscowości wczasowych, przeważnie otoczonych szarymi i prymitywnymi budkami, którym daleko do Riwiery czy Wysp Kanaryjskich. Starała się robić dobre wrażenie na otoczeniu i kręgu jej codziennych rozmówców. Tych nowych form towarzyskich uczyła zapamiętale Bronka, ze względów osobistych, po to by jej nie kompromitował. Ale on pochłonięty muzyką, odurzony uczuciem, był niewdzięcznym obiektem edukacji. Najpierw żartował z jej próśb, a póżniej zbywał je milczeniem. Monika nie przejmowała się tym zbytnio. Wiedza przyszłego męża musiała przecież w przyszłości procentować i przeto nie ustępowała, aż osiągnęła zamierzony cel.
- Niech więc kuje – postanowiła – dla niej, dla rodziny, którą pragnęła powiększyć o parę pociech.
Ślub był skromny. Zaproszeni goście przynieśli prezenty, może nie efektowne, ale praktyczne.
Cdn – stąpi.

/Maria 47/– fragmenty z książki Marii Czech Sobczak i Władysława Kuruś Brzezińskiego „Nieustająca Pasja Literacka”.

Dodam, że jest to najprawdziwsza opowieść z życia dobrze nam znanych osób – Maria 47


Góra
 Zobacz profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 4 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
 cron

Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL
Wsparcie techniczne KrudIT Usługi Informatyczne
[ Time : 0.015s | 13 Queries | GZIP : Off ]