Header image Hej, Hej Rybacy!
Strona byłych studentów Wydziału Rybactwa Morskiego
Gadulec - forum Rybaków i Sympatyków
      Strona główna : : Galeria : : Forum
Teraz jest Pt mar 29, 2024 2:21 pm

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 2 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: Wt maja 12, 2009 4:46 pm 
Offline
Autor TRiS
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N wrz 28, 2008 11:43 am
Posty: 369
Lokalizacja: Szczecin
P R Z E M I J A N I E - cz.3

Jak sen mija czar pierwszej młodości
Jak sen mija czas pierwszej miłości ... /piosenka z repertuaru Marty.Mirskiej?/


- Dżentelmen, psiakrew! – wykrzykiwała w zdenerwowaniu drąc na kawałki list, napisany równym, czytelnym pismem.
- Bęcwał, nawet nie potrafi porządnie nawymyślać. I on się uważa za inteligenta, za godnego partnera jej życia, jej artystycznego życia, jej wielkiego świata.
Nie była to dla niej tragedia. Dzieci nie mieli. Bronek pozostawił wszystko z wyjątkiem swoich osobistych rzeczy. Honor mu nie pozwolił na dzielenie sprzętu domowego. Monika nie rozpaczała i nie robiła publicznych scen. Może gdzieś w odległym zakątku jej serca tliła się iskierka żalu. Żal ten skutecznie tłumił wesoły, jasnooki Heniek, który był wspaniałym i rozkosznym ,,chłopaczkiem,,.
Znano ją dobrze w dużym mieście. Kierowcy taksówek na jej widok grzecznie zapraszali. Sprzedawczynie w sklepach sięgały pod ladę, fryzjerki bez kolejki układały włosy, małe dzieci szeptały pokazując palcem, że to ta pani zapowiada filmy dla dzieci.
- Ach, to pani z telewizji. Niech pani nie bierze tej konserwy – słyszała często poufne informacje.
- Tylko etykieta efektowna. Podam pani inną, istny rarytas. Przekona się pani, że miałam rację. Proszę nas odwiedzać.
Dni biegły, mijały lata. Nadszedł czas, kiedy zaczęła ukrywać swój wiek. Intensywne życie, nocne biesiady odbiły się na jej zdrowiu. Największa warstwa makijażu nie kryła jej zmarszczek. Rozbiegane oczy, drżące ręce zdradzały zaawansowaną nerwicę.
- Mam 27 lat - opowiadała wokół, chociaż starsza była o całe osiem lat.
- W telewizji przyjęto już nowe twarze-rywalki. Chociaż były jeszcze mniej znane, ale młodsze i dobrze się zapowiadające. . W szybkim tempie , przebojem zdobywały sympatię otoczenia i szacunek przełożonych. Do nich uśmiechał się teraz jej chłopiec, nimi był bez reszty zainteresowany. Do jednej z nich odszedł. Bez dramatycznych gestów, z uśmiechem, wiecznie młody trzydziestoletni dzieciak, który robił wrażenie, że nic się nie stało. Długie blond włosy dodawały mu uroku, wysubtelniały delikatne rysy twarzy.
Awansowała. Nie była już spikerką a panią redaktor. Jej programy podobały się widzom. Umiała wynaleźć temat, który nawiązywał do tez głoszonych przez sekretarza propagandy. Jeszcze podobała się starszym bardziej doświadczonym kolegom Ci bezwiednie pomagali jej, nadawali ostateczny kształt jej audycji. Ceniono ją, ale nie była szczęśliwa.
Wracając do domu, Monika zastawała pustkę, nikt na nią nie czekał, nikt nie witał. Wszystko było na swoim miejscu i wszystko dotykały tylko jej ręce. Tak niedawno, jak jej się wydawało w wolnych chwilach często przestawiała meble, układała białe serwety, przestawiała kryształy.
Któregoś wieczoru, będąc w głębokiej depresji zadzwoniła do Bronka. Swoim słowom usiłowała nadać pogodny i beztroski ton, ale jej głos brzmiał fałszywie, zdania się rwały, gubiła wątek myślowy. – Moniko, co ci jest? – zapytał po chwili Coś cię gnębi. Mów otwarcie, postaram cię zrozumieć.
- Nie, nic. Chciałam z tobą porozmawiać. Jestem taka samotna.
- Masz jakieś kłopoty? Brak ci pieniędzy? Pijesz dużo? A co z twoimi przyjaciółmi ze sfery artystycznej.
- Ależ wprost przeciwnie, ale przyjdż do mnie. Wpadnij tylko na moment Mam dobry koniak. Posiedzimy trochę, pogadamy, i tyle. Nie chcę żebyś długo zabierał mi czas. Robię bardzo ważny program dla Warszawy. Dobrze wiesz, że każdy pomysł trzeba z kimś przedyskutować. No jak? Wpadniesz? Ta twoja wizyta do niczego nie zobowiązuje.
- Wpadnę, jak będę mógł. Jestem bardzo zajęty. Chyba u ciebie nic pilnego. Może w tygodniu znajdę czas.
- Nie przyjdziesz? Szkoda wielka. Tak liczyłam na ciebie. Potrzebny mi jest ktoś, kto by poradził, pocieszył, wysłuchał.
- Jeżeli to takie ważne, postaram się, ale nie miej do mnie żalu gdy zawiodę .Kiepski ze mnie psycholog, a jeszcze gorszy doradca. W takim razie do jutra
Zawiedziona, odłożyła powoli słuchawkę. Wzdrygnęła się na myśl, że znów będzie skazana na towarzystwo dziwaczki Jani., która tak jak i ona prowadziła ostatnio samotne życie. Zwykle przychodziła z butelką gatunkowej, którą obrała ta także z własnej woli osamotniona i zgorzkniała kobieta za powiernicę swoich życiowych kłopotów. Przychodziła ta dziwaczka do sfrustrowanej Moniki, by utopić w alkoholu wszystkie kłopoty. Z biegiem czasu obie doszły do wniosku, że ,,na frasunek najlepszy trunek,,. tak płynął czas, pustoszała butelka, a radości ciągle było brak. Lekki „szmergielek” potęgował smutek i frustrację. Przy rozstaniu pocieszały się jak umiały, mówiąc nie bardzo składnie.
- Jutro będzie nowy dzień, dzień, dzień nadziei. Może łaskawszy dla nas obu zawiedzionych, oszukanych przez życie samotnych sfrustrowanych kobiet. Może ten wieczorny telefon Bronek poczyta za słabość, za chęć naprawienia tego co kiedyś zepsuła. Może znów przyjdą radosne, barwne dni. Tylko dlaczego czas biegnie nieubłagalnie, tak szybko przemija.
Tak, tak. Czas życia i symbol przemijania - sama siebie przekonywała ryglując drzwi.
Bronek nie przyszedł ani następnego dnia, ani za tydzień, miesiąc, parę miesięcy. Monika oszalała. Zachowała jeszcze resztkę godności aby nie pójść do niego. Wydzwaniała parę razy dziennie. Nie odbierał. Wreszcie zadzwoniła co wspólnych znajomych, życzliwych, którzy być może gdyby wcześniej się do nich zwróciła uratowaliby jej małżeństwo, oddali ją na leczenie . Wiedzieli, że piła dużo. Dziwili się, że jeszcze pracuje, że robi programy, że nikt nie zauważył jej stanu. Mając nieregulowany czas pracy, piła wtedy, gdy była wolna, audycja nagrana a ona mogła być podpita. Dowiedziała się, że Bronek chorował na serce, miał lekki zawał a teraz jest w sanatorium.
Monika prosiła – Krysiu gdy wróci, proszę zadzwoń, ja przyjdę do niego, zajmę się nim. Pragnę być z nim szczęśliwa. Wiem ,że zawiniłam”. Przyjaciółka obiecała – zadzwonię!
Nie zadzwoniła. Monika straciła nadzieję i wlewała w siebie coraz więcej ,,lekarstwa,,. To lekarstwo było dobre, odpędzało smutki, dawało nadzieję. Jak to alkohol.
Pewnego razu obudziło ją czyjeś spojrzenie. Zerwała się z tapczanu, jednak zachwiała się lekko. Bronek ją podtrzymał, jak to on, ten spokojny, dający oparcie Bronek. Spojrzał na nią i wszystko zrozumiał. Zaopiekował się nią, wyprosił za drzwi Janię, zawiózł do szpitala. Przebywała tam pewien czas. Po leczeniu i dojściu do siebie, zabrał ją do domu, oswajał ją z życiem, zanosił zwolnienia do jej pracy. Załatwił psychiatrę, psychologa, chodził z nią do nich i wspomagał psychicznie. Monika była szczęśliwa, nie piła, pracowała, wypiękniała, miała swego mężczyznę, który o nią dbał.
Szczęście pękło jak banka mydlana. Gdy już Monika poczuła się silną psychicznie, piękną, jak jej się zdawało, zaczęła krążyć koło 13 Muz, potem wstępować. Do domu wracała albo też nie. Bronek przyglądał się temu w milczeniu. Pewnego dnia gdy była w dobrym w humorze wstał i powiedział:
- Czujesz się dobrze, jesteś szczęśliwa, znów na powierzchni życia, więc ja proszę ciebie o rozwód. Mam kogoś, poznałem dawno w sanatorium, jednak widzę, że spokojne życie nie dla Ciebie. Ta kobieta spodziewa się dziecka, ty nigdy dzieci mieć nie będziesz. Twoim dzieckiem i życiem jest alkohol.
Piękna i zarozumiała Monika wstała gwałtownie i krzyknęła. – Wynoś się!
Bronek wyszedł potulnie, jak jej się zdawało przygarbiony, zestarzały. Jeszcze raz się odwrócil i ... więcej nie przyszedł.
Spotkali się w sądzie. Bronka nie było, usiadła na ławce, na której siedziała w średnim wieku pani, ni to piękna, ni to brzydka, jakaś szara przy eleganckiej Monice. Wreszcie zjawił się Bronek, elegancki, przystojny, prawie go nie poznała. Przywitał się z Moniką, potem pocałował tę ,,szarą,, kobietę w rękę i policzek i ... zawołano – sprawa rozwodowa tych a tych państwa, zanim Monika ochłonęła ze zdumienia.
Sprawa odbyła się spokojnie, Bronek nic nie chciał ze wspólnego majątku, nawet wspólne konto go nie interesowało. Zakończyło się na pierwszej rozprawie rozwodowej i każdy poszedł w swoją stronę. Monika w swoją a Bronek z tą, jak jej się wydawało nieciekawą osobą w drugą.
Monika pierwsze kroki skierowała po butelkę dobrego alkoholu. I to był koniec jej życia osobistego i zawodowego. Renta, alkohol, towarzystwo... Sen pięknej kobiety o osobistym szczęściu zakończył się w momencie wypicia pierwszego kieliszka ,,za szczęście samotności,,.

Fragment skrócony z książki Marii Czech Sobczak i Władysława Kuruś Brzezińskiego „Nieustająca Pasja Literacka”.

Maria47


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: N maja 31, 2009 12:01 pm 
Offline
Autor TRiS
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N wrz 28, 2008 11:43 am
Posty: 369
Lokalizacja: Szczecin
Wszystko przemija jak ,,jedna chwila,,. To co było, nie wróci. Ja także ,,rozpaczam,, bowiem mam zakaz w obecnym roku wyjechać na nasze piękne, błękitne morze - nasz Bałtyk. Dopiero za rok. Co będzie za rok, jeden Dobry Bóg wie. Mam same zakazy i nakazy. Nie jest to ,,budujące i pocieszające,, bo na jesień znów Szpital-zabieg i zakazy, zakazy, które ,,łamię,, i połowa głowy mi pęka. Po zabiegu druga połowa będzie boleć /oczywiście głowy/ więc jednym słowem ,,nici z wyjazdu nad Bałtyk,, to z bólem głowy nie wolno na ,,śłoneczko dnia oko pięknego,,. A potem? Nie wiem, co potem????


Góra
 Zobacz profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 2 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
 cron

Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL
Wsparcie techniczne KrudIT Usługi Informatyczne
[ Time : 0.015s | 13 Queries | GZIP : Off ]